20 Skoro ujrzycie Jerozolimę otoczoną przez wojska, wtedy wiedzcie, że jej spustoszenie jest bliskie. 21 Wtedy ci, którzy będą w Judei, niech uciekają w góry; ci, którzy są w mieście, niech z niego uchodzą, a ci po wsiach, niech do niego nie wchodzą! 22 Będzie to bowiem czas pomsty, aby się spełniło wszystko, co jest napisane. 23 Biada brzemiennym i karmiącym w owe dni! Będzie bowiem wielki ucisk na ziemi i gniew na ten naród: 24 jedni polegną od miecza, a drugich zapędzą w niewolę między wszystkie narody. A Jerozolima będzie deptana przez pogan, aż czasy pogan przeminą.
25 Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy. 26 Ludzie mdleć będą ze strachu, w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte. 27 Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą. 28 A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie».
Gdy czytam dzisiejszą Ewangelię, to poczułam deja vu.
Przecież to już było.
Faktycznie.
Ks. Rodzaju, 19, Zniszczenie Sodomy i Gomory.
Otóż Bóg wysłał 2 aniołów by dokonali zniszczenia miast, w którym Bóg nie został przyjęty. Ale aniołowie ostrzegli Lota (bratanka Abrahama) by zabrał rodzinę i uciekł w góry. Tutaj w Ewangelii też jest mowa o ucieczce w góry. Dlaczego akurat tam ? Bo góra w Słowie Bożym to wyjątkowe miejsce, miejsce spotkania z Bogiem twarzą w twarz. Przebywanie z Nim sam na sam. Skupienie uwagi tylko na Nim. Abraham spotykał się z Bogiem na górze, tam też był gotów zabić syna Izaaka by oddać wierność Bogu. Mojzesz na górze poznał Boga w palącym krzewie a potem na górze Synaj spędził 40 dni z Bogiem w obłoku i otrzymał dla nas dekalog. Pan Jezus przemienił się na Górze Tabor, a nad Nim, Mojżeszem i Eliaszem pojawił się obłok i zniżył się by ich zakryć. To była żywa obecność Boga.
Bóg nie jest niszczycielem, mścicielem. To my wybieramy grzech i ponosimy konsekwencje naszych grzechów. Czyli: jeśli będziemy pili nałogowo alkohol to umrzemy. Bo nasz organizm tego nie wytrzyma. Dodam, że niszczymy Bożą świątynie jaką jest nasze ciało, stworzone przez Boga.
Chodzi o to by szukać "góry spotkania z Bogiem", aby wołać o pomoc a Jezus ZAWSZE przyjdzie jej udzielić. Nie odwracać się za siebie, jak żona Lota, co została zamieniona w słup soli. Bo nie pójdziemy do przodu. Zaglądanie i rozpamiętywanie przeszłości, zatrzymuje nas w miejscu i nie możemy żyć. Trzeba prosić Boga o drogę, o wskazówki i podążać za Nim. Mamy podnieść głowę czyli mamy być dumni, ze mamy takiego Ojca, wszechmogącego, kochającego, jakiego nie ma drugiego - a będziemy ocaleni.
Amen.