Dobroć i wierność - dwie pochodne miłości.
To za nie, dziękuje pan swoim dwom sługom, którzy pomnożyli przekazane im talenty. On nie wymagał tego od nich. To słudzy odpowiadając na miłość i zaufanie pana, nie zwlekając puścili w obrót, to co otrzymali, angażując się całym swoim sercem i umysłem, by sprawić panu radość. Pracowali tak, jakby to robili dla siebie w rezultacie zostali wynagrodzeni i zaproszeni: "wejdź do radości swego pana".
Trzeci sługa, mimo że również otrzymał od pana talent, wykazał się zupełnie inną postawą...
Jego przekonanie o surowości pana, o jego zachłanności i samolubstwie, wyraźnie sprawiły panu ból, a słowa, które towarzyszyły oddawaniu talentu, nasączone były pogardą. Serce tego sługi było zamknięte na jakikolwiek odruch miłości.
Z premedytacją nie podjął działań, które przyniosłyby zysk, żeby pozbawić pana radości i tym samym, w rezultacie, pozbawił jej również siebie.
Pan zareagował odpowiednio do postawy sługi, odseparowaniem go i umieszczeniem w miejscu, gdzie jakby spotęgowane były cechy jego serca: ciemność, złość, użalanie się nad sobą , podejrzliwość, ocenianie, krytykowanie...
Ta przypowieść skłania do refleksji nad postawą mojego serca. Jaka jest moja odpowiedź na talenty, którymi jestem obdarowywana cały czas?
Bo brak talentu w jakiejś dziedzinie, może być talentem, np. do uaktywnienia talentów
innych ludzi...
Daj mi, Panie, serce kochające i wierne, pełne dobroci i gorliwości w pomnażaniu talentów, które otrzymałam.
Amen