„Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić” (J 11, 44b)
Tylu ludzi jest wokół Jezusa w dzisiejszym fragmencie Ewangelii. Z tyloma ludźmi Jezus rozmawia. Ale z każdym z nich wchodzi w dialog indywidualnie. A kierowane do Niego słowa wcale nie są przychylne ani miłe. Uczniowie dziwią się decyzji Mistrza o wędrówce do Judei i próbują odwieść Go od tego planu. Marta i Maria czynią Mu wyrzuty, że gdyby tylko był na miejscu, los Łazarza mógłby być inny. Żydzi, pocieszający siostry opłakujące brata, też po cichu między sobą wyrażają pretensje. W oczach Pana jednak każdy zasługuje na uwagę i odpowiedź. Jezus cierpliwie tłumaczy, wyjaśnia, zaprasza, by Mu zaufać, a kiedy przychodzi właściwy moment – działa! I oto ludzie zawiedzeni brakiem cudu uzdrowienia stają się świadkami znacznie większego znaku – na Słowo Jezusa umarły powstaje z grobu! Taka jest moc Bożej wierności i przyjaźni!
I Jezus dziś pragnie wchodzić w dialog ze mną, osobiście, w szczególną relację dopasowaną idealnie do mojego charakteru i temperamentu, w sposób najlepiej odpowiadający mojej duchowości, w najwłaściwszym miejscu i czasie, który zna tylko On. I to wcale nie oznacza, że ma mi być w życiu łatwo. Że będę pod ochroną od dramatycznych i trudnych sytuacji. Że na moje zawołanie stanie się cud, którego będę się spodziewać. Bo może właśnie trudniejsza droga jest dla mnie lepsza. Bo dzięki temu objawi się większa chwała Boża i będą dziać się cuda, których nawet nie byłem w stanie sobie wyobrazić.
Czy jeszcze miesiąc temu ktokolwiek z nas myślał o tym, że nie będzie mógł normalnie uczestniczyć we Mszy Świętej w kościele? Czy braliśmy pod uwagę, że w Wielkim Poście nabożeństwa pasyjne będziemy oglądać przez Internet? Że zobaczymy przejmujący obraz Ojca Świętego Franciszka błogosławiącego Miastu i Światu na pustym i mokrym od deszczu Placu Św. Piotra? Że Triduum Paschalne i Wielkanoc prawdopodobnie będziemy przeżywać w domach? Przecież dotychczas wszystko było zupełnie inaczej… Ale czy lepiej? A może przyzwyczailiśmy się za bardzo, może popadliśmy w zbytnią rutynę?
Do czego mnie Panie przez te wydarzenia zapraszasz? Co chcesz mi pokazać i powiedzieć? Niektóre cuda już dostrzegam. Nagle możliwa staje się dla mojej rodziny codzienna wspólna modlitwa różańcowa. Jeśli chcę, to rano jestem w kaplicy domowej ks. abpa Grzegorza Rysia, a wieczorem na Wzgórzu Miłosierdzia lub w jednej z katedr albo w dowolnym innym miejscu, z którego nadawana jest transmisja nabożeństwa. Przyjmując Cię Panie w tym szczególnym czasie w Komunii świętej w sposób duchowy, czuję się zaproszony do głębszej refleksji nad tajemnicą Twojego wcielenia i obecności wśród nas. To już się dzieje. A co jeszcze masz dla mnie? Co jeszcze dziś mnie wiąże i nie pozwala mi chodzić? Jak przeze mnie ma się objawić chwała Boża?
Jezu, ufam Tobie. Przyjmuję drogę, jaką masz dla mnie. Ty masz słowa życia wiecznego. Amen.