"Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała." (J 1,6-8.19-28)
Jan Chrzciciel, człowiek bezkompromisowy, potrafiący powiedzieć prawdę. Dziś powiedziano by o nim "TWARDZIEL" odziany w skórę wielbłądzią, żywiący się szarańczą, mieszkający na pustyni. On nie udawał niczego, Jezusa miał w sercu. A ja? Jaki jestem? Jakie jest moje chrześcijaństwo? Czy Jezus jest w moim sercu, czy też zasłaniam Go sobą?
Zdarza się nam poprzez niedomówienia minąć nieco z prawdą, ulec pokusie przypisania sobie wielkości innych. Pycha potrafi w nas wygrać, abyśmy mogli uchodzić za idealnych. "Zobaczcie jakim jestem katolikiem, powinniście brać ze mnie przykład. Moje życie duchowe rozkwita. Byłem na adoracji, modliłem się tam bardzo długo. Na Mszę z modlitwą o uzdrowienie i wielbienie chodzę co tydzień, o różańcu czy innych modlitwach nie wspomnę". Taka postawa może towarzyszyć wielu "wierzącym". Brak w niej miłości do Jezusa i pokory.
W moim życiu Królem jest Jezus, chcę być Jego prawdziwym świadkiem. Pragnę być człowiekiem pustyni, stanąć w prawdzie przed Panem, sobą, innymi. Chcę znać swoją słabość, usłyszeć głos Boga o sobie. A Ty?
Adwent to okazja, abym to zrobił - wyprostował drogę Pańską.