„Po owocu bowiem poznaje się każde drzewo...” (Łk 6,44).
Spójrzmy na kilka rad zaczerpniętych z jednej ze stron internetowych poświęconych uprawie sadów owocowych.
„Choć zimowe mrozy bywają czasem srogie, to zimno jest niezbędne roślinom by zainicjować kwitnienie.”
Trudne doświadczenia, upadki, niepowodzenie moich planów, może są powodem chłodu w moim sercu, źródłem zwątpienia, może nawet zamknięcia serca na Bożą miłość. A jeśli to Bóg woła do mnie w tych wydarzeniach? Może muszę usłyszeć krzyk Boga, skoro nie słyszę Jego łagodnego głosu, nie dostrzegam Go w spokojnej codzienności? Czy chcę odczytać srogą zimę, która mnie czasem dotyka, jako zaproszenie to zakwitnięcia od nowa Bożej łaski we mnie?
„Drzewa owocowe kochają słońce, muszą więc rosnąć w miejscach dobrze nasłonecznionych, by ich owoce miały rumiane kolory i słodki smak. Drzewa rosnące w cieniu i półcieniu nigdy nie będą dobrze plonować. Dodatkowo będą narażone na choroby”
Czy zawsze zwracam się w stronę Boga? Jeśli nie będę zawsze ukierunkowany na Światło, pozostanę zgorzkniały i kwaśny. A trwając w cieniu grzechu nigdy nie wydam plonu. O ile jednak przesadzenie drzewa rosnącego w niekorzystnym miejscu może stanowić problem, to moje wyjście z cienia zależy wyłącznie ode mnie. Bóg czeka na mnie z lekarstwem Miłosierdzia zawsze, dostępny bez ograniczeń, na wyciągnięcie ręki. A czy ja zawsze o tym pamiętam?
„Ziemia wokół roślin musi być dobrze odchwaszczona i głęboko przekopana.”
W jakim środowisku się obracam? Jakie znajomości utrzymuję, a jakich unikam? Jak spędzam wolny czas, jakie rozrywki wybieram? Może jest mi wygodnie żyć, tak jak żyję i nie chcę niczego nie zmieniać?
Jakim więc jestem drzewem? Jakie wydaję owoce? Na ile jest to dla mnie ważne, albo czy w ogóle zdaję sobie z tego sprawę, że moje owoce mają wpływ na innych? Syrach mówi: „Hodowlę drzewa poznaje się po jego owocach, podobnie serce człowieka po rozumnym słowie”. Czy ważę swoje słowa? Może zbyt szybko wypowiadam swoje myśli, zbyt łatwo sądzę innych, zbyt radykalne wystawiam oceny?
Drzewo corocznie obumiera na jesieni, a jednak na wiosnę powraca do życia. I jakichkolwiek odpowiedzi udzielę sobie dziś na zadane tu pytania, to nigdy nie jest dla mnie niewłaściwa pora na przesadzenie się w inne miejsce, na przekopanie gruntu wokół siebie i zwrócenie się ku Światłu.
Niech wiosna Zmartwychwstania zakwitnie dziś w moim sercu! Amen.