„…I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary…” (Mt 2,11)
Przynoszę Ci dziś Panie moje skarby. Oddaję Ci moją niewiarę, gdy proszę Cię o cud, a nie wierzę, że Ty naprawdę możesz to uczynić. Ofiaruję Ci moje lenistwo, gdy zapraszasz mnie do działania, a mi się po prostu nie chce. Oto moja pycha, gdy się wywyższam i czuję się lepszy od innych. A tu jest Panie moja chęć posiadania, gdy zapominam, że już mam od Ciebie wszystko, czego mi potrzeba. Przyjmij też proszę moją zazdrość, nieuczciwość, zagniewanie… Mój lęk o przyszłość, o najbliższych, o zdrowie, o pracę… Moje pretensje do Ciebie i do ludzi, złośliwość, niepotrzebne myśli i raniące słowa… To wszystko co mam i co przynoszę Ci dziś w darze do Twojego żłóbka. Przynoszę – to łatwe. Ale podarować – to znaczy oddać i już tego nie mieć! I więcej tego nie chcieć! Dziękuję, że przyjmujesz Panie moje dary. Teraz patrzę na Ciebie Nowonarodzonego, z perspektywy betlejemskiej groty. Na horyzoncie widać już jednak Twój krzyż, na który zabierasz też i moje ciężary, żeby tam za nie cierpieć i z nimi umrzeć. I zmartwychwstać, pokonać mój grzech, zniszczyć wszelkie zło, zwyciężyć!
Dziś proszę Cię Panie, abym potrafił oddawać Tobie bezpowrotnie to wszystko, z czym sam nie mogę sobie poradzić. Proszę Cię o otwartość serca na przemianę tego wszystkiego, co trzyma mnie na dystans i nie pozwala się do Ciebie zbliżyć. O wiarę, że Ty przyjmujesz moje dary i chcesz zabrać je na zawsze, bym wciąż mógł z Tobą zmartwychwstawać do nowego życia! W Tobie jest moje zwycięstwo! Amen.