„Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie” (Łk 21,19)
Każdy biegacz długodystansowy wie, jak ważna dla zachowania formy i ciągłego poprawiania swoich wyników jest wytrwałość. Trzeba znaleźć właściwy dla siebie plan treningowy, mozolnie i cierpliwie go realizować, wstawać wcześniej rano, żeby zdążyć odbyć trening przed pracą i mobilizować się do wyjścia z domu nawet przy bardzo niesprzyjającej pogodzie. Potrzebna jest nauka prawidłowego oddychania, odpowiednia dieta i ogólnie tzw. „sportowy tryb życia”. Niejeden sportowiec poznał też gorycz kontuzji, kiedy mimo wytrwałości oraz determinacji w pokonywaniu przeszkód i własnej słabości, wydarzyło się coś nieprzewidywanego, co wydaje się niweczyć cały do tej pory włożony trud i po wyleczeniu i okresie rekonwalescencji trzeba będzie wszystko zaczynać od nowa. I wielu wytrwale znów zaczyna.
W duchowym biegu przez życie jest dokładnie tak samo. Potrzebujemy odkrywania naszej własnej drogi do Boga i słuchania wskazówek Trenera - Ducha Świętego. Czasem przychodzi to z trudem – wymaga od nas szczególnego wysiłku, wyrzeczeń, rezygnacji z czegoś innego, może na pozór atrakcyjniejszego, ciekawszego, przyjemniejszego. A niekiedy po prostu bardzo nam się nie chce, bo jesteśmy zmęczeni, bo praca, bo dzieci, bo tyle spraw na głowie. Bywają też chwile zwątpienia, zachwiania, a nawet i upadku. I trzeba się wtedy zatrzymać, wyleczyć duszę w konfesjonale i… zacząć od nowa. I wielu wytrwale znów zaczyna.
Panie, zapraszasz mnie do najwspanialszych zawodów życia – bo to Ty czekasz na mecie! Proszę Cię, abym wytrwale wzrastał w stawaniu się Twoim uczniem. Abym wciąż chciał coraz głębiej oddychać modlitwą i uwielbieniem Ciebie. Abym nigdy nie zaniedbywał diety, która mnie do Ciebie doprowadzi i chciał karmić się jak najczęściej Tobą w Eucharystii i gasić pragnienie zgłębiania Twojego Słowa. Bym na końcu mojej drogi mógł za św. Pawłem zawołać: „w dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem.” Amen.