„Był pewien gospodarz, który założył winnicę” Mt 21, 33–43
Kiedy byłem małym chłopcem, chciałem zostać motorniczym tramwaju. Miałem nawet swoją ulubioną linię tramwajową w moim mieście. Później moje marzenia rosły wraz ze mną. Budowałem własne plany na życie, zakładałem sobie kim będę za 10 czy 20 lat, ile będę zarabiać pieniędzy, jakie miejsca odwiedzę, w jakich kręgach będę się obracać. Tak postrzegałem szczęście. Ale to były wyłącznie moje plany, nie Boże, a dążenie do ich zrealizowania doprowadziło mnie i moją rodzinę na skraj katastrofy. Dopiero wtedy pozwoliłem Bogu wskazać mi właściwe dla mnie miejsce.
Rolnicy z dzisiejszej przypowieści też chcą być nie na swoim miejscu. Otrzymali zadania, wiedzą, czego się od nich oczekuje i o co mają zadbać. Ale oni pożądają znacznie więcej, chcą posiąść całą winnicę na własność i żeby tego dokonać nie cofają się przed niczym, nawet przed największym złem.
Panie, dziękuję Ci dziś za to, że masz dla mnie scenariusz na życie, najlepszy jaki może być. Zapraszasz mnie do pójścia za Tobą, Twoją drogą, nie moją. Dziękuję Ci za wszystko co mam – ale i za to, czego nie mam, bo Ty wiesz najlepiej, co jest dla mnie dobre i pożyteczne, a co mogłoby mi zaszkodzić w relacji z Tobą. Dziękuję Ci, że jestem kim jestem, że kochasz mnie właśnie takiego, jaki jestem i uczysz mnie miłości do ludzi, którymi mnie otoczyłeś i do których mnie posyłasz – w domu, w pracy, w Kościele, we wspólnocie… Przepraszam za to, że zdarza mi się ich kamienować złym słowem, złą myślą, poczuciem wyższości, niebudującą krytyką… Przepraszam Cię Panie za te wszystkie momenty, w których wciąż jeszcze mam do Ciebie pretensje, kiedy coś dzieje się nie po mojej myśli, nie według moich wyobrażeń, kiedy okazuję Ci brak zaufania. I proszę Cię, wskazuj mi te wszystkie dziedziny życia, których nie umiem do końca oddać Tobie, których z Twojej woli mam być zarządcą, a wciąż pragnę być właścicielem. Ucz mnie zarządzać właściwie Twoją własnością, którą dałeś mi w dzierżawę, ku Twojej chwale. Amen.