Przypowieść o talentach
Przypowieść o talentach jest bardzo znana. Jej interpretacja wydaje się być prosta i oczywista. Pan wybierając się w drogę rozdaje majątek sługom, każdemu według ich możliwości. Po powrocie rozlicza sługi i jednych nagradza, a innego surowo karze. Ten pan nie powierza części swoich dóbr, daje cały swój majątek pod nadzór, jeden talent to zapłata za 20 lat pracy, to około 15 mln dzisiejszych złotych. Ten pan to Bóg, sługi to my, a talent - to co od Pana otrzymujemy w życiu. To umiejętności, dary, cechy charakteru, wydarzenia, inny człowiek.
Talentem może okazać się brak umiejętności modlenia się. Dlaczego? Bo to może ożywiać słabą wiarę. Taki problem może sprawić niezadowolenie ze sposobu modlenia się i spowodować szukanie takiej formy modlitwy która będzie zadawalająca, takie poszukiwanie może rozwinąć duchowo człowieka. Św. Augustyn powiedział "Miłującym Boga wszystko pomaga ku dobremu, nawet grzech. ” Pewien człowiek w młodości narozrabiał, może niewiele, ale wtedy powiedział sobie dojść tego, koniec z tym, wychodzę z tego, i to być może ochroniło go od większych problemów. Jezus patrząc na takie trudne sytuacje nie jest smutny, bo On zawsze widzi moment wyjścia z problemu.
Moim talentem była choroba i śmierć syna. To ta sytuacja w moim życiu sprawiła, że małżeństwo, które się rozpadało, scaliło się na nowo, brak wiary, odejście od Jezusa, przeobraziło się w nawrócenie mojej rodziny. Choć to, co spotkało mnie i moich najbliższych to nie najlżejszy talent, dar, to udało nam się go nie zakopać, tylko rozmnożyć w dobro, które wróciło mnie, nas, do Życia.
Adam