Łk 6 17,20-26
Jezus zszedł z dwunastoma Apostołami na dół...
Jezus po raz kolejny schodzi do naszego poziomu, do poziomu ludzi szukających pomocy. Mówi nam, że jesteśmy błogosławieni, czyli szczęśliwi, rozradowani.
Błogosławieni, którzy jesteście głodni. Czy można być szczęśliwym będąc głodnym? Przecież, gdy burczy w brzuchu czujemy dyskomfort, ale czy Panu chodzi o głód jedzenia? Jezus ma na myśli nienasycenie Ducha. Gdy człowiek jest złakniony, nienasycony wiarą, to robi wszystko, aby ten głód Boga zaspokoić. Takie zaspokojenie znajduje w Słowie, w modlitwie, w Eucharystii, w rozmowie, relacji z Ojcem. Szukając zaspokojenia tego łaknienia w Nim doświadczamy, że On nas nasyca samym Sobą, wypełnia nas na tyle na ile Mu pozwalamy, więc bądźmy głodni Jego obecności w naszym życiu.
Błogosławieni teraz płaczący. Czy Bóg oczekuje od nas krokodylich łez? Czy Ojciec mówi nam, że im gorzej tym lepiej? Gdy napotykamy trudności nie mamy usiąść i płakać nad swoim losem, ale mamy podjąć trudności i walczyć z nimi, ponieważ one przygotowywują nas do życia wiecznego, otwierają one nas na to życie. Wychowują nas do życia w niebie.
Po błogosławieństwach Jezus napomina sytych, śmiejących się, ponieważ taka postawa jest niebezpieczna, ogranicza ona horyzonty, zamyka nas w świecie, uniemożliwia dostrzeżenie potrzeb innych, zasłania Boga, robi z nas niewolników rzeczy.
Jezus nie przekreśla bogactwa i ludzi majętnych, On pokazuje jakie niebezpieczeństwa czyhają na nas. Pragnie, abyśmy nabrali dystansu do bogactwa, chce abyśmy podporządkować je Bogu tak, aby mogło służyć tym, którzy potrzebują pomocy. Chce abyśmy dzielili się tym, co posiadamy, a nie skupiali się na gromadzeniu dóbr.
A. de Saint-Exupery twierdzi, że „smak podzielonego chleba nie ma sobie równego w całym świecie”.
Które z błogosławieństw jest mi najbliższe? A które jest dla mnie najtrudniejsze w realizacji w codziennym życiu?
Jaki jest mój stosunek do dóbr materialnych? Czy nie wykorzystuję innych ludzi kosztem mojego bogacenia się? Czy jestem wolny wobec pieniędzy i innych rzeczy, z których korzystam na co dzień?
Czy umiem znosić cierpliwie braki i niedogodności związane z codziennym życiem? Czy na modlitwie zachowuję się jak człowiek ubogi, który ma świadomość swojej zależności od Boga i potrzeby Jego łaski i miłosierdzia?