"W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry ..." Łk 1, 39-45
Przed chwilą w życiu młodej, kilkunastoletniej dziewczyny, Maryi wydarzyło się coś niesamowitego. Bóg postanowił z jej pomocą dać nam Swojego Syna, a Ona wyrusza "z pośpiechem" w drogę. W tamtej rzeczywistości wyruszenie w drogę samotnej młodej dziewczyny jest niezwykłe. Dodatkowo była jeszcze w ciąży, a mimo to idzie bez zwłoki. Co może oznaczać ten pośpiech? Słowo użyte przez św. Łukasza oznacza: pośpiech, prędkość, szybkość, gorliwość, pilność, staranność. Pośpiech Maryi to pośpiech człowieka zakochanego w Bogu. Jej przybycie wywołuje radość zarówno u ciężarnej staruszki, jak i u ukrytego pod jej sercem Jana. Maryja pełna łaski, błogosławiona niesie tę radość całemu światu, z pośpiechem.
Nie będzie wielkim odkryciem, gdy powiem, że świat, w którym żyjemy, ciągle gdzieś pędzi. Ludzie nie mają czasu ze sobą rozmawiać, zastępując spotkanie twarzą w twarz internetowymi komunikatorami. Maryja poszła z pośpiechem, aby realnie, konkretnie być z Elżbietą w czasie ciąży. Jej pomoc nie była wirtualna. To nie była pomoc teoretyczna, jak wiara, że kliknięcie pod zdjęciem na facebooku zapewni jakiemuś dziecku w Afryce pomoc. To nie jest pomoc, to jest naiwność. Maryja była gotowa dać swój czas i siły, aby pomóc Elżbiecie. Przecież mogła powiedzieć: "Taka podróż w góry można zaszkodzić mojemu Dziecku. Muszę najpierw zatroszczyć się o siebie i swoje sprawy. Wolę nie ryzykować. Zostanę w domu". Myślę, że gdyby tak postąpiła, nie moglibyśmy mieć do niej pretensji, przecież od zwiastowania była odpowiedzialna nie tylko za siebie, ale i za Jezusa, którego nosiła pod sercem. Ale zamiast tego, po raz kolejny udowodniła, że będąc tak blisko Syna Bożego, można dokonywać rzeczy niezwykłych.
A Ty dokąd pędzisz i co przynosi Twoja obecność spotykanym ludziom? To od nas należy czy będziemy naśladować Maryję, czy tę radość Bożą zamkniemy w sobie, dla siebie.